
Wiele kobiet karmionych medialną papką o szczupłej sylwetce, próbuje wyszczuplić się na siłę. Zamiast wybierać odpowiednie dla siebie rozmiary i fasony, kupują modne i za małe ubrania. W artykule próbuję zastanowić się czy to ma sens?
Powszechnie mówi się, że rozmiar nie ma znaczenia. Czy jest to prawdą w kontekście branży odzieżowej? Przecież tak naprawdę, producentowi jest wszystko jedno, czy klient kupi rozmiar 40 czy 48. Chodzi o sprzedaż w ogóle, a nie określonych rozmiarów.
Mój mąż, gdy idziemy na zakupy ubraniowe, zupełnie nie przejmuje się rozmiarem. Jeśli M jest za małe, bez wahania idzie po L czy XL. I nie stanowi to dla niego żadnego problemu! Absolutnie go to nie rusza. Nie mieści się w spodnie? Weźmie większe. A ja? Gdy tylko widzę, że mój za szeroki tyłek za nic nie chce wcisnąć się w upatrzone jeansy wściekam się jak głupia. Tak wiele zależy od własnego podejścia do siebie.
Zwykle noszę rozmiar 46-48 góry, 48-50 dołu. Zdaję sobie sprawę ze swoich wymiarów, mankamentów swojej figury oraz jej zalet. Staram się tę wiedzę wykorzystać na swoją korzyść. Jednak czasem, gdy idę ulicą, widzę, jak niektóre panie (niekoniecznie tak duże jak ja) dodają sobie po kilka kilogramów. Zupełnie niepotrzebnych, optycznych kilogramów.
Rozmiar. Podstawowym błędem jest wciskanie się w rozmiar mniejszy, niż faktycznie się nosi. Na litość Boską! Czemu kobiety, noszące rozmiar 46 chcą się wcisnąć w 42? Czy tylko dlatego, żeby mieć spokojną głowę oo, noszę 42, jestem całkiem szczupła. Ale przy tej 42 wypadają boczki ze spodni, piersi są spłaszczone jakby ktoś na nich siedział. Ani to dobrze nie wygląda, ani nosicielka nie czuje się w tym wygodnie. Najczęściej takie zachowanie możemy zobaczyć u większych pań, które lubują się w bardzo obcisłych bluzeczkach. Niestety, skutki są bolesne dla oczu człowiek-dżdżownica, ewentualnie związany baleron.
Fason. Z jednej strony może niesamowicie podkreślić zalety sylwetki, z drugiej jednak, źle dobrany będzie naszym wrogiem po wsze czasy. W tym miejscu warto wspomnieć, że fason dopiera się do typu figury. Teoretycznie wyróżniamy trzy podstawowe typy: klepsydra, gruszka i jabłko. Jednak w praktyce bardzo trudno jest jednoznacznie stwierdzić, jakim jest się typem. O ile osoba, która nie ma więcej niż 10 dodatkowych kilogramów, jest w stanie się określić, o tyle całkiem otyła ma już problem. Nakłada się na to obraz samej siebie wszędzie wielkiej, wielorybiej postaci.
Bielizna. Dobrze dobrana bielizna pomoże podkreślić biust, kształt bioder, podnieść pupę i ukryć oponkę na brzuchu czy wystające boczki. I tu znów wracamy do sedna sprawy rozmiar. Na szczęście z pomocą przychodzą nam brafitterki oraz producenci, którzy nie boją się już sprzedawać biustonoszy w pełnej palecie rozmiarów. Gdy zaczynałam moją przygodę z pierwszymi biustonoszami, największym dostępnym rozmiarem miseczki było D. Od czasu do czasu widywałam E, ale w tak astronomicznej cenie, że bałam się, iż oglądanie tego stanika jest płatne od mrugnięcia. Na szczęście złe czasy dla piersi już minęły. Bez problemu znajdziemy już bieliznę w rozmiarze 65F czy 60G. W jednym z nowszych sklepów internetowych dostępny jest również 60R!
Próbując znaleźć odpowiedź, na zadane na początku pytanie, czy rozmiar ma znaczenie, odpowiadam: TAK! Bardzo tak! Nieraz na zakupach trzeba schować damską dumę do kieszeni, bo przecież poza nami, nikt nie musi wiedzieć, jaki faktycznie rozmiar nosimy. A o ileż więcej będą nas chwalić, gdy przyjdziemy w dobrze dopasowanym stroju. A o ileż bardziej komfortowo będziemy się czuć, gdy przy siadaniu spodnie nie pokażą światu nieszlachetnego miejsca.
Szafa Kasi